Alchemia scenariusza filmowego - Strona 11
Format - czyli to, na co nikt nie zwraca uwagi, a szkoda...
Amerykański przemysł filmowy - jak każdy przemysł - ustanowił cały szereg norm i prawideł pracy nad filmem. Jeśli się robi kilka setek filmów rocznie, takie normy znacznie upraszczają pracę. To zupełnie tak samo jak z rysunkiem technicznym w fabryce samochodów - jak chcemy ulepszyć sprzęgło, to nie możemy narysować go akwarelami na papierze czerpanym. To musi być rysunek techniczny - znormalizowany, spójny, komunikatywny, łatwy do odczytania dla każdego technika.
U nas, w Polsce, nie ma przemysłu filmowego - jest rękodzieło artystyczne. Nie są konieczne ścisłe normy, jak się produkuje do trzydziestu filmów rocznie. Będę się jednak upierał przy tym, że warto formatować scenariusz tak, jak to robią Amerykanie. Jest wtedy czytelniejszy, bardziej przejrzysty i łatwiejszy w rozpracowaniu w okresie przygotowawczym filmu (czyli przed zdjęciami).
No to po kolei:
Papier: format A4, drukujemy tylko na jednej stronie, każda strona musi mieć numer.
Marginesy: z lewej 3-3,5 centymetrów, z prawej 1,5-2 centymetrów. Strony muszą być łatwo zszywalne i łatwo oprawialne - nie żałujcie miejsca na lewy margines.
Czcionka: Amerykanie mówią krótko - Courier wielkości 12 pkt. Wygląd strony scenariusza powinien być podobny jak dwie krople wody do klasycznego, staromodnego maszynopisu. Żadnych ozdóbek, żadnych fikuśnych czcionek, żadnych obrazków. Ma być prosto, zgrzebnie i skromnie. Liczy się tylko treść tego, co jest napisane - formy ma nie być widać. Jak ktoś lubi kaligrafować, to niech pisze laurki.
Oto parę scen początkowych z mojego scenariusza pod tytułem
STACJA:
Z rozjaśnienia:
DYMECKI
Długo czekasz? BANAN
• • • DYMECKI
Bliżniaczki się przeziębiły, musiałem jeszcze skoczyć do apteki. BANAN
Razem się przeziębiły? DYMECKI
No. Bliżniaczki wszystko robią razem. BANAN
Ale zimno... ja pierdzielę... chyba mi oczy zamarzły... DYMECKI
Zapowiadają co najmniej miesiąc zimy. BANAN
Co? DYMECKI
Wczoraj mówili. BANAN
No to dupa bladziutka... DYMECKI
Wziąłem drugie słoneczko z garażu. Zobaczymy, czy działa. Samochód oddala się w stronę gór. DYMECKI
Weź tam to słoneczko z bagażnika. WNĘTRZE. BUDKA. DZIEŃ. DYMECKI
To twoja, ja zawsze dopijam. Potrzymaj przy garnku, to ci rozmarznie. DYMECKI
Co, grzeje? BANAN
Chyba nie. |