Alchemia scenariusza filmowego - Strona 4
Postacie - czyli podstawa...
Każda fabuła składa się z co najmniej jednej postaci. Innego wyjścia nie ma. Fabuła bez postaci nie jest fabułą. Postacie są ważne, bo to poprzez nie opowiadamy historię. Postacie są ważne, bo to głównie na nie będzie patrzył widz w kinie. Żeby nie wiem, jaka była scenografia, żeby nie wiem, jakie byty plenery, rekwizyty, wybuchy, efekty, montaż, muzyka i co tam jeszcze można w filmie upchnąć - zawsze widz będzie chciał spojrzeć bohaterom w oczy. Twarz ludzka zawsze jest dla widza najciekawsza. A ze wszystkich twarzy w filmie najciekawsza jest twarz głównego bohatera.
Główny bohater - czyli hiroł...
Nie ma tu miejsca na zajęcie się szczegółową analizą roli, miejsca i struktury postaci pierwszoplanowych, drugoplanowych, epizodycznych itd. Zajmę się więc głównym bohaterem. Wszystkie inne postacie w filmie powinny być zbudowane według podobnych recept co główny bohater, z tym że oczywiście nie powinny być "główne".
Widz musi pokochać głównego bohatera od pierwszego wejrzenia, od pierwszej sceny. Jeśli nie pokocha, to wyjdzie z kina z głębokim przekonaniem, że go olano. I będzie miał racje - widz prawie zawsze ma rację.
Widz musi się identyfikować z głównym bohaterem. Musi na dwie godziny stać się nim. Musi myśleć jak on, podejmować decyzje, musi wybierać. Widz musi się bać o głównego bohatera, musi się z nim cieszyć i z nim płakać. A w końcu musi się zmienić wraz z głównym bohaterem. Musi zrozumieć to, co zrozumiał główny bohater w wyniku wydarzeń całego filmu.
Nieźle, co? Tylko jak, kurde, zrobić, żeby tak było? Oto jest pytanie.
Po pierwsze, główny bohater musi być człowiekiem z krwi i kości. Musi mieć swoją przeszłość, wspomnienia, dzieciństwo, musi mieć swoją teraźniejszość, coś co robi najlepiej, coś co lubi, coś czego nienawidzi. Musi mieć przyjaciół i wrogów, musi mieć swoje przyzwyczajenia, pragnienia, marzenia.
Wymyślanie głównego bohatera to wymyślanie nowego, całego, spójnego człowieka. Człowieka fascynującego i specjalnego - główny bohater, jak mawiają pragmatyczni Amerykanie, musi być bigger than life. Czyli mówiąc bardziej po naszemu musi być niezwykły.
Główny bohater musi mieć jakąś cechę wyróżniającą go z tłumu.
William Munny z BEZ PRZEBACZENIA nie jest zwykłym farmerem małorolnym walczącym ze świniami w zagródce. To były rewolwerowiec. Należy dodać - rewolwerowiec niezwykły - otóż jest szybki i celny tylko po pijaku. Na trzeźwo nie wie, po której stronie nosi rewolwer.
Bohater grana w TITANICU przez Leonarda DiCaprio nie jest zwykłym amerykańskim everyboyem. To artysta - maluje, szkicuje, wraca właśnie z Paryża, mekki artystycznej bohemy.
Sundance Kid z filmu BUTCH CASSIDY I SUNDANCE KID nie jest tylko roześmianym i beztroskim amerykańskim blondynem z buzią Roberta Redforda. To król rewolwerowców - najszybszy rewolwerowiec wszech czasów, na sam dźwięk jego imienia sikają w spodnie najodważniejsi.
Przypomnijcie sobie scenę z CZTERECH PANCERNYCH (odcinek ZAŁOGA) kiedy to porucznik Olgierd Jarosz kompletuje załogę czołgu "Rudy". Każdy z załogantów ma jakąś umiejętność specjalną - Olgierd zna się na chmurach (wiedza), Grigorij wbija czołgiem gwoździe w drzewo (precyzja), Gustlik te gwoździe wyciąga (siła), a Janek Kos? Janek, jak się okazuje, świetnie strzela i... ma psa. A jakże! W załodze żadnego czołgu nie ma psa, a w "Rudym" jest. I tak właśnie się konstruuje głównych bohaterów zawsze - muszą mieć w sobie coś niezwykłego i fascynującego. Za to właśnie kocha ich widz.
Główny bohater musi czegoś chcieć. Najlepiej, jeśli chce czegoś, o co musi walczyć w filmie. Niech cały czas stają mu na drodze przeszkody, niech to, czego chce, wciąż mu umyka, niech osiągnięcie tego będzie niemożliwe. Cały czas niech będzie zmuszony do dokonywania trudnych wyborów. Jeśli oglądaliście MATRIKSA, wiecie, oczym mówię. Jeśli nie oglądaliście - zobaczcie.
Główny bohater musi mieć coś (kogoś!), co jest dla niego najważniejsze. Jeśli oglądaliście FATALNE ZAUROCZENIE, to wiecie, co jest najważniejsze dla postaci granej przez Michaela Douglasa.
Główny bohater musi działać. Jeśli oglądaliście WEJŚCIE SMOKA, to wiecie, o czym mówię. Jeśli oglądaliście serię OBCEGO, nie macie najmniejszych wątpliwości. Bohater musi działać. Nie gadać, nie myśleć, nie knuć, nie leżeć i pachnieć - tylko działać.
"Podróż" bohatera - czyli odtąd do tamtąd...
Główny bohater musi się zmieniać. Musi być inny na początku i na końcu filmu. Musi coś zrozumieć, musi się czegoś nauczyć - a widz razem z nim.
Zobaczcie, jak zmieniają się bohaterowie w filmach Kieślowskiego. W NIEBIESKIM, CZERWONYM, BIAŁYM. Zobaczcie, jak innym facetem jest Maciek Chełmicki na początku POPIOŁU I DIAMENTU niż ten, który w końcowej scenie ginie trafiony serią z karabinu. Przypomnijcie sobie LEONA ZAWODOWCA. Leon na początku niewiele się różni od swojej roślinki - jest nikim - chłodną, nieludzką maszyną do zadawania śmierci. Kim jest na końcu filmu? Jest świetnym facetem, który dzięki pewnej dziewczynce zrozumiał czym są uczucia.
Główny bohater musi przebyć drogę odtąd do tamtąd - musi się zmienić. I musi nas - widzów zabrać w swoją podróż. Zobaczmy, w jaką podróż zabiera nas LEON. Jeśli nie widzieliście tego filmu, to nie chce mi się z wami gadać...
Przyjrzyjmy się postaci Leona - wysoki, mało mówi, nie umie czytać, trochę jakby półdebil. Czy jest w nim coś niezwykłego? Niestety tak - to zawodowy morderca - absolutny mistrz w swoim niełatwym fachu. Widzimy to już na początku filmu.
Czego chce Leon na początku filmu? Chce spokojnie wykonywać swój zawód. Chce być "niewidzialny", nie chce się wyróżniać, nie chce się rzucać w oczy. Chce być anonimowy. Chce być mordercą.
Na czym najbardziej mu zależy - na swojej roślince, szklance mleka i... anonimowości oczywiście.
Nagle jego świat wywraca się do góry nogami - spotyka nastolatkę. Rodzi się między nimi coś jakby uczucie - dla bezpieczeństwa (dziewczynka jest nieletnia) nazwijmy to przyjaźnią.
Leon zaczyna podejmować niełatwe decyzje: czy pozwolić dziewczynce zostać? Pozwala. Czy zacząć ją uczyć morderczego fachu? Zaczyna. DLACZEGO??? Przecież to zupełnie na przekór temu, czego do tej pory od życia chciał. Dlaczego? (kino kocha takie konflikty interesów).
Otóż dlatego, że nagle Leon polubił dziewczynkę. Do tej pory jego kontakty z drugim człowiekiem kończyły się zazwyczaj śmiercią tego człowieka. Teraz Leon nagle odkrył, że na kimś mu zależy. Zawodowy morderca odkrył miłość (nie mam najmniejszych wątpliwości, że to film o miłości).
Pod koniec Leon jest już innym człowiekiem (a my razem z nim). Odkrył miłość, jest ktoś, na kim mu zależy, jest ktoś, kogo kocha.
Zawodowy morderca odkrył miłość i dzięki temu stał się człowiekiem - oto podróż głównego bohatera w filmie Bessona. Wspaniałe.
Podobnych przykładów jest dokładnie tyle samo, ile dobrych filmów. W dobrym filmie główny bohater zawsze ewoluuje, zawsze dokonuje wyborów sprzecznych z samym sobą, zawsze jest w konflikcie ze swoimi przeciwnikami, zawsze musi działać, zawsze ma dylemat, zawsze musi pokonać szereg przeszkód, zawsze musi być w coś (kogoś!) mocno zaangażowany emocjonalnie.
Emocje!!! To podstawowy budulec, z którego buduje się głównego bohatera. Pan Bóg stworzył człowieka z gliny. Scenarzysta buduje swojego głównego bohatera z emocji.