EFIX POLECA

Reklama
Gdy brakuje pamięci

Gdy brakuje pamięci

Jeżeli podczas pracy z Sony Vegas wciąż pojawia Ci się błąd "System is low on memory", ten artykuł może być lekarstwem na Twoje problemy.

Jak renderować dla DVD?

Jak renderować dla DVD?

Chcesz przygotować płytę DVD, gubisz się w opcjach, nie wiesz jak przygotować materiał na płytę DVD tak, by nie był ponownie przeliczany? Ten artykuł powinien pomóc rozwiązać Twoje problemy!

EFIXMO

EFIXMO

Chcesz użyć swojego laptopa jako podglądu do kamery i nie wiesz jak to zrobić? Efixmo to prosty program który pozwala na podgląd strumienia wideo z kamery DV i innych źródeł wideo. Za darmo także do zastosowań komercyjnych!

Obróbka 3D w Vegas Pro 10

Obróbka 3D w Vegas Pro 10

Nowe narzędzia, komfort obsługi - poznaj jak dziesiąta edycja Sony Vegas 10 Pro ułatwia edycję trójwymiarowego wideo!

Batch render

Batch render

Nieoceniona pomoc skryptów podczas hurtowej obróbki wideo

Frontpage Slideshow | Copyright © 2006-2010 JoomlaWorks, a business unit of Nuevvo Webware Ltd.

Alchemia scenariusza filmowego - Strona 5

Spis treści
Alchemia scenariusza filmowego
Co to jest scenariusz
Pomysł - czyli natchnienie...
Postacie - czyli podstawa...
Cel i zadanie
Konstrukcja trzyaktowa
Nieoczekiwane punkty zwrotne
Od przodu czy od tyłu
Konwencja - czyli nie wiadomo co...
Synopsis - czyli piguła...
Format
Komputer - czyli najlepszy przyjaciel
Źródła
Wszystkie strony

Cel i zadanie - czyli o co mu, kurcze, chodzi...

Pamiętacie, ileż to razy, oglądając zły film, zastanawialiście się, o co chodzi głównemu bohaterowi. Czego, gościu, się tak miota? O co tu, kurcze, chodzi? Takich pytań nigdy nie ma, jeśli film jest dobry. Nigdy. Wiecie dlaczego? Bo w dobrym filmie główny bohater (pozostali zresztą też) ma swój cel, do którego konsekwentnie dąży i ma do wykonania swoje zadania, które albo go zbliżają do celu, albo nie.

Pamiętacie detektywa Millsa z filmu SIEDEM? Nawet mi nie mówcie, że nie widzieliście tego filmu... To lektura obowiązkowa - zresztą wszystkie filmy Davida Finchera są obowiązkowe.

Detektyw Mills (wraz ze swoim partnerem granym przez cudownego Morgana Freemana) ma bardzo prosty cel - znaleźć maniakalnego zabójcę mordującego według klucza: "siedem grzechów głównych". To jest jego cel. By go osiągnąć musi uporać się z poszczególnymi zadaniami - czyli kolejnymi zabójstwami maniaka. Musi przeanalizować poszczególne zbrodnie, znaleźć elementy wspólne, podobne ślady, poszlaki, musi ułożyć tę układankę - bez tego nie dojdzie do celu. Widz oczywiście podąża za detektywem Millsem - zadanie po zadaniu - wprost do celu. Pytanie "O co gościowi chodzi?" jest w tym filmie niemożliwe - to po prostu widać.

Zostańmy przy Fincherze - gościu wie, jak robić kinko. Repley budzi się z hibernacji na planecie więziennej. Dookoła sami ześwirowani zwyrodnialcy zesłani tu na dożywocie. Szybko okazuje się, że w kapsule ratunkowej wraz z Repley był OBCY. Fuck!

Cel Repley jest prosty - zabić OBCEGO, nim on zabije wszystkich wkoło i zniszczy ludzkość. Zadanie? Po pierwsze, przekonać więźniów-zwyrodnialców, że zagrożenie jest realne, po drugie, przygotować zespołową taktykę walki z OBCYM, po trzecie, wykonać plan razem z więźniami. Nie muszę chyba dodawać jak wiele przeszkód i niebezpieczeństw spotyka Repley na drodze do celu - pamiętacie scenę przepuszczania OBCEGO przez kolejne śluzy w korytarzach planety więziennej? Tego się nie zapomina...

Weźmy innego świetnego reżysera - Clint Eastwood. Jaki jest cel Williama Munny z jednego z najlepszych westernów w historii kina -BEZ PRZEBACZENIA? Cel jest prosty - Munny potrzebuje kasy. Jakie musi wykonać zadanie, by osiągnąć cel? Musi zabić. I tu jest problem, tu jest wewnętrzny konflikt bohatera. Munny już dawno przestał zabijać, teraz chce być dobry, ma dzieci, dom, nie chce być mordercą. Potrzebuje jednak kasy, a zabójstwo jest jedynym szybkim sposobem na jej zdobycie. Czujecie, jak to sprytnie wymyślone - żeby móc być uczciwym, Munny potrzebuje kasy, żeby zdobyć kasę, musi zabić - czyli zapomnieć o uczciwości. To właśnie jest kino.

Podobnie jest w MILCZENIU OWIEC. Widziałem ten film ze dwadzieścia razy i mogę go oglądać bez końca. Ciarice Starling jest młodą agentką FBI. Jej celem jest walka ze złem, ściganie złoczyńców i zamykanie ich do więzienia. Teraz musi znaleźć Buffalo Billa - kompletnie walniętego seryjnego zabójcę, który upodobał sobie obdzieranie kobiet ze skóry. Zęby tego dokonać, musi się zaprzyjaźnić z innym świrem -doktorem Hannibalem Lecterem - seryjnym zabójcą, który zjadał swoje ofiary, popijając wybornym Chianti. Widzicie tę jakże piękną sprzeczność między celem a zadaniem głównej bohaterki. Żeby złapać jednego maniaka, musi się zaprzyjaźnić z innym maniakiem, bo tylko on może jej pomóc w znalezieniu Buffalo Billa. Nie muszę dodawać, że młodej, ambitnej i pełnej pogardy dla zła agentce FBI nie jest łatwo zaprzyjaźnić się z dr. Hannibalem Lecterem. Ale cóż... tak właśnie się konstruuje głównych bohaterów w dobrych filmach.

Główny bohater musi działać, musi mieć swój cel i kolejne zadania do wykonania. Jeśli zadania są sprzeczne z celem i z tym, kim jest bohater - tym lepiej dla widza. Im więcej kłód rzucimy pod nogi głównemu bohaterowi w drodze do celu - tym lepiej dla widza. Im więcej główny bohater będzie musiał dokonać trudnych wyborów -tym lepiej dla widza. A widzowi musi być w kinie dobrze. Przychodzi, płaci za coś, czego nie widział, siedzi dwie godziny w ciemnej sali - , trzeba o niego dbać, trzeba go dopieszczać. On tu jest najważniejszy.

Jeśli jesteście innego zdania, to nie rozumiecie kina.

 

Struktura narracyjna - czyli nawijanie.

Nie ma dobrej historii bez dobrych konfliktów. Konflikt leży u podstaw każdej opowieści dramatycznej. Bez konfliktu nie ma dramaturgii i jest po prostu nudno. W scenariuszu wszystko powinno być zbudowane na zasadzie konfliktu. Konflikt powinien być w każdym dialogu, w każdej scenie, w każdej postaci, w każdej sytuacji. Konflikty muszą się zazębiać i potęgować. Jeśli chcemy coś opowiedzieć dobrze - opowiadajmy poprzez konflikt.

Weźmy pierwszy z brzegu dobry film - MISSISIPI W OGNIU. Dwóch agentów FBI - Willem Defoe i Gene Hackman - przyjeżdża do małego miasteczka gdzieś na amerykańskim południowym zadupiu i zaczynają walkę z Ku-Klux-Klanem. Konflikt goni konflikt i z każdą, sceną ilość i ranga konfliktów się powiększa - konflikt między dwoma agentami o metody śledcze, konflikt z miejscową policją, którą denerwują mądrale z FBI, konflikt agentów z czarną społecznością miasteczka, która nie lubi Białych, konflikt agentów FBI z miejscowym Ku-Klux-Klanem, konflikt Ku-Klux-Klanu z Czarnymi, konflikt Ku-Klux-Klanu z Białymi, konflikt Czarnych z Białymi, konflikt "ciemnego" Południa z "oświeconą" Północą itd., itd.

W tym filmie mamy do czynienia z modelowym niemal przykładem gradacji konfliktów - od tych najmniejszych, personalnych, międzyludzkich aż do dużych, społecznych, globalnych. To jedna z podstawowych amerykańskich recept na dobry film -jeśli w scenariuszu konflikty personalne twoich bohaterów zazębiają się z ważnymi konfliktami społecznymi, jest prawie pewne, że film zainteresuje widza.

Innym doskonałym przykładem gradacji konfliktów jest CZŁOWIEK Z ŻELAZA Wajdy. Tutaj również prywatne konflikty bohaterów bardzo mocno splatają się z globalnym, społecznym i politycznym konfliktem - totalitarna władza kontra społeczeństwo marzące o wolności. Podobnie jest w filmie EUROPA, EUROPA Agnieszki Holland - główny bohater wciąż stara się jakoś przeżyć koszmar wojny i wciąż popada w konflikty - konflikty często tak samo absurdalne jak sytuacja, w której się znalazł.

Konflikt jest dobry na wszystko. Tak samo dobrze sprawdza się przy opowiadaniu dramatu, jak i przy komedii. Pamiętacie SAMYCH SWOICH. Odwieczny konflikt Karguli i Pawlaków jest tu motorem całego filmu - całej serii filmów. Konflikt ten rodzi całą masę pomniejszych konfliktów, z których składa się ten film.

Nie ma lepszego sposobu opowiadania niż przez konflikt - we wszystkim, co widać na kinowym ekranie, powinien być jakiś konflikt - choćby najmniejszy. Każda strona bez konfliktu w waszym scenariuszu to strona stracona.